-Jessico Amelio Parker,mogłabyś mnie raz posłuchać?-krzyczy moja przyjaciółka.
-Tak,tak już Cię słucham kochanie.-śmieje się patrząc na zezłoszczoną minę Clarie.
-Przymierz tą sukienkę.-mruczy i rzuca we mnie sukienkę,którą wybrała mi w Top Shopie.Wstaję i chwytam w dłonie sukienkę,po czym wchodzę do łazienki zdejmując swoje zwykłe ciuchy.Zakładam na siebie sukienkę i patrzę w duże wielkie lustro.Sukienka sięga mi do ud,jest ładna i dostojna,jest wycięta na talii.Uśmiecham się do swojego odbicia w lustrze,bo naprawdę mi się podoba to co widzę.Bankiet jest dziś,nie miałam czasu by kupować jakieś inne sukienki,tą wybrała mi Clarie i nie pomyliła się.Całe dwa dni latałam tylko za dyplomami,wczoraj odbyło się rozdanie świadectw,pojawił się pan Jeremy Bieber,czyli ojciec Justina.Gratulował mi i życzył sukcesu.Wtedy byłam z siebie taka dumna,ciekawe co zrobię dziś kiedy pan Justin Bieber będzie mi gratulował.
Biorę gumkę do włosów i związuje je w wysokiego kitka,psikam lakierem by się trzymały i ładnie układały.Biorę makijaż i zaczynam robić sobie na bóstwo,czerwona szminka,róż,eyeliner,cienie do powiek,tusz to rzęs.Po niecałej godzinie jestem już gotowa,używam jeszcze perfum i wychodzę z łazienki patrząc na wyszykowaną Clarie,jest ubrana w krótką,ale piękną czarną sukienkę a na nogach ma swoje wysokie szpilki.
-O mój Boże,Jess..wyglądasz tak pięknie!-piszczy blondynka klaszcząc w ręce.-Czekaj..mam coś jeszcze!
Kuca przed szafką i wyciąga z niej pudełko firmy 'jeffrey campbell shoes'',podaję mi je do ręki,a ja powoli je otwieram.Moim oczom ukazują się piękne białe szpilki z zakrywanym przodem i zapinane na kostce,rzucam się na moją przyjaciółkę a ona głośno się śmieje.
-Miałam Ci dać je wczoraj,po ukończeniu,ale teraz też dobra okazja.-wzrusza ramionami uśmiechając się słodko.
-Jezu,jak ja Cię kocham dziewczyno!-wyciągam z pudełka jednego buta dokładnie go oglądając.Po chwili zakładam oba buty na nogi i podnoszę się.-Są piękne.
-Wiem.-chichoczę Clarie i wstaje.-Chodź musimy już iść.
~~****~~
Na bankiecie jest bardzo dużo osób z mojej szkoły,których nawet nie znam,ale wiem,że również osiągnęli bardzo dobre wyniki w nauce.Na powitanie dostaję kieliszek szampana,dziękuje kiwnięciem głową i wchodzę do środka trzymając się ramienia Clarie. Rozglądam się i widzę dyrektora szkoły,który macha do mnie dłonią,bym podeszła do niego.
-Poczekaj chwilę.-mruczę do przyjaciółki.Na mojej twarzy maluje się szeroki uśmiech i podchodzę do starszego mężczyzny witając się z nim.Odwracam się i widzę..o mój boże tak to on,idealny tak jak na tym magazynie,cholera robi mi się słabo i czuję,że nie mogę oddychać.To ten cholerny Bieber od Bieberów,zaraz umrę trzymajcie mnie.
-Witam panno Parker.-mówi do mnie swoim anielskim głosem i wyciąga do mnie dłoń.Kurwa zaraz się popłaczę,jego palce są zbyt idealne.Podaję mu swoją dłoń a on całuje jej wierzch.Jezu,jego wargi,te pulchne wargi.Coś zaciska się w moim podbrzuszu i nerwowo się uśmiecham przeskakując z nogi na nogę.-Miło panią poznać.
-Nawzajem..panie Bieber.-mruczę zażenowana,a on widząc moje zachowanie uśmiecha się z wyższością.
-Chciałbym z panią zatańczyć,zaszczyciłaby mnie Pani,Panno Parker?-w jego głosie słychać szczyptę rozbawienia,pewnie domyśla się jak się teraz czuje.
-Oczywiście.-bełkoczę odkładając kieliszek z szampanem na stolik.
Mój Boże..
-
hej no to macie drugi rozdział,ale chciałabym coś tu napisać,bo dostałam już kilka hejtów co jest śmieszne.mój pomysł nie jest ściągnięty ani od fanfica werki ani od żadnego,bardziej już od tomów 50 twarzy Greya,bo kocham te książki.Że piszę w czasie teraźniejszym i jest to kopiowanie innych ff.Co proszę?Aktualnie wzoruję się właśnie na książce Grey'a (która jest pisana w czasie teraźniejszym)oraz Igrzysk śmierci,która również jest pisana tym stylem.
Dostałam również parę hejtów na Selenę,że ją wybrałam,przepraszam?W tym fanficu wyobrażałam właśnie ją,po za tym jestem Selenator jak i Belieber i nie życzę sobie niemiłych komentarzy na temat głównej bohaterki,nikt wam nie każe tego czytać,dziękuje:)
+mam nadzieje,że się podoba,komentujcie!